Dorota, HULA Ciacho: rozmowa o aerografie, lukrze i… Psim Patrolu

Potrzebujesz ok. 9 min. aby przeczytać ten wpis

Przeglądając zdjęcia ciastek Doroty, w mojej głowie pojawiło się pytanie: jak można tak po prostu zjeść coś tak pięknego? Już od prawie 3 lat, we wrocławskiej pracowni, spod jej rąk wychodzą słodkie dzieła sztuki, na które czasem trzeba poczekać w kolejce nawet kilka miesięcy.

Cześć! Cieszę się, że wreszcie rozmawiamy, bo od wymiany pierwszych wiadomości minęło trochę czasu. Zacznę więc od pytania: czy rękodzieło cukiernicze wypełnia każdy Twój dzień?

Cześć 🙂 To prawda, ciężko się złapać, bo jak to w rękodziele bywa – wypełnia ono każdy wolny moment dnia, kiedy tylko jestem w domu. Nie potrafię już nie pracować. Co oczywiście ma swoje plusy i minusy…

Wiem, że jesteś teraz na wakacjach na Krecie! Czy podróże to Twój sposób na zregenerowanie zasobów kreatywności?

Raczej oczyszczenie głowy, jedyny sposób na odcięcie się od pracy i prawdziwe wakacje. To też sposób, żeby spędzić wreszcie wartościowy czas z rodziną. A kreatywność pewnie też się regeneruje, chociaż na razie, po kilku dniach, czuję dopiero odpuszczanie napięcia biznesowego.

Powiedz mi, skąd pomysł na ciastka i jak to się zaczęło? Twój Instagram sięga grudnia 2018 roku działałaś już wcześniej poza siecią?

Pomysł wziął się z frustracji moją wcześniejszą pracą. Wiedziałam, że nie jestem tam szczęśliwa, raczej przytłoczona. Będąc na urlopie macierzyńskim miałam bardzo ciężkie pierwsze miesiące mojej córki. Jej kolki powodowały, że potrzebowałam chwili odcięcia się od wszystkiego.

Początkowo tylko oglądałam masę filmików, jak powstają takie ciastka, i samo to już mnie relaksowało. Przyszedł grudzień, spróbowałam zrobić klasyczne pierniki. Były straszne! 😂 Ale podczas ich robienia poczułam, że to to. Dawno nic tak mnie nie cieszyło.

Mój Instagram z kolei istnieje w zasadzie od pierwszych tygodni tego, co próbowałam tworzyć po nocy. Celowo nie kasuję z niego starych zdjęć, bo chcę widzieć swój progres.

To znaczy, że jesteś zupełnym samoukiem wujka Instagrama? A może miałaś jednak okazję uczestniczyć w jakichś kursach lub szkoleniach?

Jestem stuprocentowym samoukiem. Nigdy nie byłam na żadnych kursach czy szkoleniach. Wydaje mi się, że początkowo wstydziłam się pojechać gdzieś i przyznać, że jeszcze nic nie umiem. Poza tym jestem introwertykiem i wszystko robiłam w domowym zaciszu. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że gdybym poszła wtedy na jakieś szkolenie, dowiedziałbym się nowych rzeczy dużo szybciej i mój rozwój też byłby szybszy.

Dodatkowo jestem zwolennikiem wzorów bardziej „na czasie” (np. postaci z bajek czy popkultury) niż klasycznych koronek, dlatego trudno było mi wtedy znaleźć coś w tym klimacie.

Czy przez „wzory na czasie” masz na myśli Psi Patrol? Trochę Cię prowokuję, bo wiem, że swego czasu miałaś sporo zamówień z tym motywem i chyba miałaś ich dość. Ale właśnie! Czy jest zamówienie, którego z jakichkolwiek względów byś nie przyjęła?

Tak, mam na myśli między innymi bajki. Chociaż ten nieszczęsny Psi Patrol nie do końca cieszy mnie w zamówieniach 😂

Nie przyjęłabym na pewno czyjegoś portretu, bo mogłaby z tego wyjść karykatura… Obecnie też mogę sobie pozwolić na bycie trochę wybredną i odmawiać motywów choćby ze wspomnianego Psiego Patrolu lub popularnych laleczek LOL.

Mówisz, że możesz sobie pozwolić na bycie wybredną, więc podpytam Cię o wycenę Twoich ciastek. Ceny nie są niskie, a mimo wszystko z Twoich stories kojarzę głównie informacje o zajętym terminarzu. Czy to znaczy, że Polska docenia produkty handmade i nasi rodacy są gotowi zapłacić więcej za wyjątkowe spersonalizowane produkty?

Zgadza się, ceny nie są niskie. Jednak w przeliczeniu na to, ile czasu zajmuje przygotowanie ciastek, moje ceny wcale nie są aż tak wysokie. Oczywiście, że dla większości osób tego typu ceny za „tylko ciastko” są nie do przyjęcia i w pełni to rozumiem. Jednak wciąż znajdują się osoby, które doceniają moje prace, a nawet wracają po więcej! 🙂 Ludzie cenią sobie personalizowane produkty, które będą idealnie pasować do konkretnej osoby lub wpiszą się w klimat danej imprezy.

Wiesz co – myślę, że to idealna okazja, by wyjaśnić przeciętnemu zjadaczowi… ciastek 😀 co dokładnie składa się na Twoje ceny.

Cena pojedynczego ciastka to oczywiście koszty surowców, sprzętów, produktów do zapakowania. Najdroższy jednak jest czas. Każdy element składowy trzeba wykonać samemu – wyrobić ciasto i upiec wymyślne kształty, utrzeć lukier, przygotować jego wersje o właściwej gęstości czy barwie. Każdy wykonywany jest ręcznie, dlatego przygotowanie odpowiedniej palety kolorów to szmat czasu. Jeśli tych kolorów w zestawie jest dużo (a te są najbardziej efektowne) samo barwienie potrafi zająć do 3 godzin.

Po przygotowaniu sobie tych „elementów” do pracy dopiero zaczyna się właściwa praca. Lukrowanie jest czasochłonne, ponieważ każda warstwa musi zastygnąć, żeby móc nałożyć kolejną. Czasem jest to kwestia nałożenia tła, a dopiero po kilku godzinach lub kolejnego dnia nakładania szczegółów. Po kolejnych kilku następuje pakowanie.

Trzeba pamiętać, że piekąc żywność podlegam również pod sanepid i muszę spełniać wszelkie jego wymagania. No i oczywiście ponoszę koszty działalności gospodarczej w naszym kraju, płacę podatki, zatrudniam księgową itd.

Pamiętasz może, ile czasu zajęło Ci rekordowo czasochłonne ciastko?

Pojedyncze ciastko? Myślę, że od początku pracy do jego zapakowania były to 2 dni (z przerwami na podeschnięcie warstw). Z tego co pamiętam była to duża laleczka LOL, która wymagała wielu kolorów i cieniowania. Obecnie skupiam się już na całych zestawach mniejszych ciastek, rzadziej tworzę pojedyncze sztuki.

Widziałam, że obserwujecie się wzajemnie np. z kontem @perfekcyjne_slodkosci (lukrowane pierniczki na zamówienie). Jak z konkurencją? Czy „ciastkodzielnicy” to wspierająca się rodzinka, czy patrzący na siebie spod byka rywale? A może raczej źródło wzajemnej inspiracji?

Z tym bywa różnie. Na Instagramie na szczęście jest dużo przyjaźni. Osobiście jestem bardzo otwarta na konkurencję i zawsze powtarzam, że jest to tak czasochłonne zajęcie, że znajdzie się miejsce dla każdego. Jestem też w stałym kontakcie z kilkoma dziewczynami, robiącymi piękne ciastka czy pierniki, i szczerze im kibicuję. Wzajemnie się inspirujemy i dopingujemy w rozwoju. Muszę jednak przyznać, że na innych platformach spotykałam się z niemiłymi docinkami, dlatego wypisałam się z takiego towarzystwa. 😉

Powiedz mi jeszcze proszę, o co chodzi z tym aerografem? Chodzą plotki, że średnio się lubicie…

Haha 😄 Aerograf, czyli „rozpylacz” barwnika (w moim przypadku spożywczego), tworzy fajne cienie. Nie panuję w nim nad kolorami w takim stopniu, jak udaje mi się to przy barwieniu lukru. Inną sprawą jest to, że chyba powinnam właśnie z tego tematu pójść na kurs, bo może po prostu tego nie umiem?

Ostatnio tak czy inaczej wolę „czyste” wzory ciastek, bez przesadnego zdobienia, więc rzadko chwytam za aerograf.

Muszę jeszcze zapytać o Twojego ebooka! Kiedy powstał i co w nim znajdziemy?

E-book powstał w odpowiedzi na ogromną liczbę pytań, zadawanych w odpowiedzi na moje filmiki z tworzenia ciastek – „jak się robi taki lukier?”, „co kupić?”, „jak zacząć?”. Znajdują się w nim podstawy wiedzy, które wyrobiłam, wyczytałam i wyćwiczyłam przez ostatnie lata. Jest kierowany do osób, które chciałyby spróbować lukrować więcej i częściej, niż tylko szybkie świąteczne pierniczki, ale nie wiedzą jak się do tego zabrać. Powiem Ci, że to fajna pigułka wiedzy, za którą wiele bym dała na początku mojej przygody z ciastkami 😊 Te informacje pozwolą innym uniknąć wielu błędów, które sama popełniałam. No i jest tam mój ulubiony dokładny przepis na lukier królewski!

Brzmi jak gratka dla kogoś na początku przygody z dekorowaniem ciastek! Masz jakąś jedną, krótką radę dla początkujących rękodzielników?

Jeśli sprawia Wam to radość – po prostu to róbcie, ćwiczcie każdego dnia, a efekty przyjdą same. I jeszcze jedno! Złapcie w kimś oparcie, kto wyciągnie Was za uszy w trudnych momentach (których jest wiele) i będzie prawdziwym wsparciem.

Tym optymistycznym akcentem zbliżamy się do końca rozmowy. W ostatnim pytaniu po prostu MUSZĘ zapytać: skąd nazwa HULA Ciacho?

Nie jest przypadkowa! Pochodzi od imion moich dzieci: HUbert + aLA 💛 To dzięki nim zajmuję się tym, co kocham.

Publika robi: awww! Przyznam, że nie odgadłabym takiej genezy nazwy. Dziękuję Ci ślicznie za rozmowę i życzę dalszego udanego wypoczynku.

Dziękuję bardzo i życzę powodzenia portalowi Manux!

Jeśli chcecie być na bieżąco z dokonaniami Doroty, koniecznie zaobserwujcie jej profil na Instagramie, Facebooku lub odwiedźcie stronę HULA Ciacho! 🍪

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*