Magda, Dziewczyna z kolażem: rozmowa o kolażach, herbacie i deszczu za oknem

Potrzebujesz ok. 7 min. aby przeczytać ten wpis

Instagramowy profil @dziewczyna_z_kolazem to zaledwie kilka postów, jednak zafascynował mnie od samego początku. Magda, która go prowadzi, zgodziła się opowiedzieć nam o swoich inspiracjach i pierwszych krokach w artystycznym świecie.

Mamy początek nowego miesiąca i – chociaż jest to 1. kwietnia, czyli Prima Aprilis – chcę na poważnie spytać o Twoje początki z kolażem. Jak to się zaczęło?

Zaczęło się przypadkiem, po zobaczeniu na Instagramie prac @liquidmemorycollages, jakieś 2 lata temu. Do tamtej pory kojarzyłam kolaż głównie z wycinkami z kolorowych gazet. To było dla mnie zupełnie nowe spojrzenie na znany temat! Estetyka prac Oli totalnie mnie uwiodła. Chyba mam tak od dziecka, że szukam dla siebie coraz to nowych form wyrazu poprzez sztukę. Zaczęłam śledzić kolejnych kolażowych twórców i twórczynie, i zapragnęłam sama pobawić się tą formą.

Mówisz, że od zawsze szukałaś dla siebie nowych form wyrazu. W takim razie w jaki inny sposób wcześniej wyrażałaś siebie? Krótko mówiąc: co było przed kolażem?

Biblia mowi, że najpierw było słowo i u mnie również najpierw było słowo. W dzieciństwie pisałam z kuzynką książeczki edukacyjne dla dzieci, tworzyłyśmy też razem komiksy. W wieku 8 lat napisałam dla babci swoją biografię – zajęła 5 kartek z zeszytu, ale byłam z niej dumna. Równolegle dużo rysowałam, robiłam z tatą witraże-naklejki ze specjalnych farb na okna (oj, był na to szał w latach 90!) i realizowałam swoje małe projekty diy, np. pudełko obklejone maleńkimi obrazkami z gazet, które reklamowały tapety na telefon do pobrania. Potem była krótka historia z decoupage, akwarelami i robieniem metryczek dla dzieci w ramkach 3D. Moimi ostatnimi zajawkami są właśnie kolaż oraz… haiku.

Muszę przyznać, że lista Twoich artystycznych zmagań jest imponująca! Wróćmy jednak do głównego bohatera naszej rozmowy. Zdradź nam, w jaki sposób tworzysz swoje kolaże? Masz jakieś swoje sprawdzone techniki lub rytuały z tym związane?

Moje kolaże powstają bardzo spontanicznie. Zaczynam od przeglądania baz zdjęć, starych rycin, obrazów i innych różności. Korzystam prawie wyłącznie z tych, które są na licencji creative commons lub znajdują się w domenie publicznej. Bardzo ciekawe okazy można znaleźć np. na rawpixel. Scrollując ich zasoby, wybieram te, które do mnie „wołają”, czyli przyciągają mój wzrok i są w klimacie, który czuję danego dnia.

Mając wybranych już kilka elementów, zaczynam je ze sobą zestawiać. Wtedy przychodzi do mnie pomysł na całą kompozycję. Wybranie pierwszego lub kilku pierwszych zdjęć to jak złapanie fali, na której można dalej surfować. Kiedy siadam do kolażu, lubię mieć przy sobie wielki, ale naprawdę wielki, kubek herbaty. Zwykle puszczam sobie też coś w tle, choć najlepszym akompaniamentem jest padający za oknem deszcz. Zapadający zmierzch też pomaga w wejściu w stan flow. Albo wieczór i deszcz, och, co to za połączenie!

Kubek herbaty, deszcz za oknem, flow… brzmi jak przepis na idealny relaks! Czy kolaże Cię relaksują lub są – choć może pójdę trochę za daleko – formą osobistej terapii?

Zgadłaś z obiema rzeczami. Robienie kolaży niesamowicie mnie wycisza. Wycinanie skomplikowanych elementów naprawdę wymaga dużej cierpliwości i skupienia. Kolaż jest chyba pierwszą pasją, którą dla siebie odkryłam, a która pozwala mi wejść w stan przepływu. Czasem nie wiem, czy dłubię przy nowej pracy od godziny, czy od trzech. Jako osoba, która dużo siedzi w swojej głowie, jestem temu zajęciu szczerze wdzięczna. To też dobre lekarstwo dla wszystkich przebodźcowanych.

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale w Twoich pracach dostrzegłam sporo postaci kobiecych. To przypadek czy stoi za tym coś więcej?

Tak, kobiety są mi bliskie. Czerpię z ich kobiecości i dużo się od nich uczę. Są dla mnie czułymi przewodniczkami. Bardzo chciałabym przedstawiać na kolażach kobiety różnorodne, także te, które nie znajdują reprezentacji w innych formach sztuki czy w szeroko pojmowanej popkulturze.

Długo szukałam w bazach zdjęć twarzy z trądzikiem, żeby móc wpleść ją w jeden z kolaży. Nie znalazłam ani jednej (jeśli czyta to ktoś, kto wie, gdzie znaleźć takie zdjęcie dobrej jakości i z licencją umożliwiającą jego wykorzystanie, proszę o kontakt!). Sama zmagałam się z trądzikiem przez wiele lat i chciałabym, aby osoby z podobną kondycją skóry wiedziały, że bycie częścią sztuki nie jest zarezerwowane dla gładkich twarzy. Ubolewam, że moja twórczość jest pod tym względem ograniczona.

Idea prawdy o ciele w dyskursie publicznym (nie tylko w sztuce) oraz „ciałopozytywności” jest mi bardzo bliska, więc cieszę się, że pojawia się też w Twojej twórczości! Muszę jednak przejść do spraw bardziej przyziemnych: powiedz proszę, czy próbowałaś kiedyś jakoś spieniężyć swoją pasję do kolażu?

Póki co tworzę dla samej radości tworzenia. Cenię sobie, że jestem w tym wolna i że skończona praca oznacza, że to, co miałam przekazać, już przekazałam i mogę pójść dalej. Nie muszę też zajmować się marketingiem, drukiem, pakowaniem czy wysyłką. Ale nie wykluczam całkowicie w przyszłości takiej opcji.

Widziałam niedawno na Twoim profilu informację o konkursie, w którym zwyciężył jeden z Twoich kolaży. Zdradzisz nam szczegóły?

Z tym konkursem to jest naprawdę kosmiczny zbieg okoliczności! Choć niektórzy mogliby to uznać za dowód na moc prawa przyciągania. Tydzień lub dwa przed ogłoszeniem konkursu natknęłam się na Instagramie na dość młodą polską markę odzieżową, Aurelia & Zwei Frauen, i z miejsca zakochałam się w ich kimonach. Zwlekałam trochę z zakupem, bo ich ceny nie sprzyjają pochopnym wydatkom.

Abstrakcyjny kolaż
Zwycięski kolaż Magdy. Czyżby Kopernik rzeczywiście była kobietą?

Po tygodniu zachwytów nad tymi kimonami marka ogłosiła na Instagramie konkurs na pracę kreatywną z wykorzystaniem jakiejś rzeczy z ich sklepu. Ostatnio lubię w kolażach dziwność i też na dziwną pracę konkursową postawiłam, ale miałam podskórne przeczucie, że może się udać. Przeczucie przeczuciem, ale zaskoczenie i radość po znalezieniu się w gronie zwycięzców była ogromna.

Gratulacje! Czy w takim razie masz jakieś rady dla początkujących w dziedzinie kolażu?

Kolaż to naprawdę miła dla początkujących dziedzina. Próg wejścia jest śmiesznie niski – na dobrą sprawę wystarczy komputer i dostęp do Internetu, a w przypadku kolaży analogowych różnego rodzaju stare magazyny, ulotki, a nawet gazetki reklamowe, klej i nożyczki. Do kolaży cyfrowych polecam na początek darmowe programy graficzne, jak np. GIMP. Cały czas wychodzą jego nowe, ulepszone wersje, istnieje również wiele plug-inów, które pozwalają stosować bardziej zaawansowane zabiegi.

Jeśli nie miałaś/eś nigdy styczności z programem graficznym, tak jak ja na początku, jesteś w stanie wiele się nauczyć z tutoriali na YouTube. Stronę techniczną będziesz rozwijał z kolażu na kolaż, na samym starcie po prostu daj się prowadzić intuicji.

To dobra informacja dla tych, którzy dopiero przymierzają się do kolażu! Na koniec zapytam – czy znajdziemy Cię gdzieś w sieci?

Tak, prowadzę konto na Instagramie pod nickiem @dziewczyna_z_kolazem. Zapraszam do wejścia w moją głowę!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*